2017-10-29 18:59
W środę trafił sie ponownie wolny dzień w pracy i mimo zlej pogody , decyzja mogła być tylko jedna - ONLY NORTH !!! Przecież to może być ostatni raz !!! I wystartowałem w październikowej ulewie do ponad czterogodzinnej jazdy. Niestety w Labiryncie pogoda była taka sama. Jedno wiec było pewne, nie połowie w miejscach i na tych odcinkach, które chciałbym odwiedzić na final. Wsiadając do auta w strugach ulewnego deszczu , wiedziałem juz , ze muszę brać pod uwagę tylko górne odcinki strumieni i to tez w ograniczonej ilości , bo nie każdy tak samo sie szybko oczyszcza po deszczach.
Duże pstrągi niestety będą też musiały poczekać do następnego sezonu - w tych siurkach, które planowałem odwiedzić, wiedziałem ,ze na rekordy nie ma co liczyć - ryba rusza sie juz w gore rzek na tarło , ale niskie stany wód w strumieniach, utrudniają migracje. Ostatnie większe sztuki widziałem w średnim biegu tych rzeczek. Niestety w środę nie nadawały się te odcinki w ogóle do łowienia.
Na pierwsza turę wybrałem - a cóż by innego? - Harrisowa Struge tuz przy źródłach zwanych "Matka Labiryntu"- gdzie sie ten sezon zaczął , niech sie skończy :D. Już pierwsze ryby pokazały mi na jaki rozmiar mogę liczyć - rozmiar tego sezonu - czyli "pizdun" :D .
Cień nadziej sie pojawił , kiedy w przelewie w którym przez cały sezon nic nigdy sie nie pokazało , a rzucałem tam zawsze kiedy bylem , trafił sie 16" /~ 40 cm/ pstrążek . :D Kolejne ryby jednak szybko wróciły mnie do rzeczywistości - Sezon na pizduny - uważam za zamknięty !!! :P :D Chyba wiem co sam źle robiłem , ze tak słabe wyniki / chodzi mi o jakość / osiągałem i to sie da poprawić :D , gorzej z pogoda - a ta w tym sezonie nie rozpieszczała nas pstrągaży.
Wracając jednak do ostatniej wyprawy - ilościowo podobnie jak na poprzednich wyjazdach, a jakościowo mam cholerny niedosyt - w/w 40-tak był ryba wypadu . :P Wpływ na taki wynik miał tez fakt , ze cześć zaplanowanych przeze mnie odcinków , nie była dostępna w środku tygodnia , bo pasły na nich stada krów / to pikuś :P/ - ale wraz z bykami :P . Nie odważyłem sie na konfrontacje z nimi , nie mam zacięcia na torreadora ;) :D
W czasie weekendowych wypadów , nie było ich tam wogole - i to mnie zaskoczyło - efekt taki ,ze ostatnie miejsca , gdzie mogłem liczyć na większa sztukę , były po prostu nie dostępne.
I teraz chwila dla Toma /Tom Sierzputowski / - w po deszczowej wodzie w strumieniach - przynęta "numero uno"okazały sie być -Spinmady 8gr. Kolorystyka w tym dniu nie miała większego znaczenia - oba podarowane przez Tomka wabiki robiły robotę, cały czas tak samo. Niestety mniejsze 4 gramowe - nie skutkowały - zero bran , pod czas gdy na 8 gramowa siadały pstrążki wielkości palca u reki.
Wiem juz , ze jadać na pstrągi , trzeba mieć kilka tych wabików w pudelku !!!!. Za ich niewątpliwa zaletę trzeba uznać fakt , ze przynęta ta pracuje w wodzie , tak samo dobrze w poziomie jak i w pionie koryta - to pozwala na tzw "granie " nią w prądach , gdzie obrotówka i wobler będą przez te pradziki wynoszone do powierzchni , bądź znoszone do brzegu - Spinmad trzyma sie swojego toru , Pozwoliło mi to na dokładne obłowienie kilku miejsc , które do tej pory były praktycznie tak trudne technicznie do łowienia , ze je po. prostu odpuszczałem.
Na pewno Spinmad jest nie zastąpiony przy wysokich burtach z silnym prądem , ściągając go z prądem , czy tez pod prąd , można na chwile przestać zwijać i wabik pracuje cały czas intensywnie w czasie opadu , bądź to wynoszenia go przez wodę do gory. Następna zaletę jaka zauważyłem to mała inwazyjność tej przynęt dla ryb - 95% złapanych rybek miała kotwiczkę w tzw "nosie" albo w nożyczkach - nie potrzebowałem przyrządów , żeby je odczepić.
Kolejny plus - do końca nie jestem pewny czy tak jest na 100% , bo to tylko jeden dzień łowienia - ale na ponad 30 złowionych ryb tylko dwie mi spadły z tego wabika. Przytrafił mi sie niestety tez jeden incydent in minus - jeden z wabików po 2-3-ech godzinach łowienia zaczął dziwnie pracować , postanowiłem sie mu przyjrzeć bliżej - i wtedy okazało sie , ze rozlozylo sie kolko wirówki od karabińczyka / dosłownie w rekach mi odpadło / - być morze to przypadek , ale tak było. Upsss ...
Tomek / Tom Sierzputowski / - pytanie brzmi - kiedy dostawa , jak szybko i czemu tak nie ----- drogo ? ;) :D
Ale ten być może / jeszcze niedziela - może być ostatnia :P/ ostatni wyjazd miał tez jeszcze jeden fajny wydźwięk - pstrążek 40 cm padł na prezent od Jurka /Jerzy Kucharczyk/ - Salmo Minow 6 w tęczaku a komfort łowienia dala mi pożyczona przez Jacka / Jacek Gawlinski / wędka / w mojej szczytowa przelotka nie wytrzymała sezonu :P / i prezenty od niego - oglądając zdjęcia - zobaczycie je wszystkie .:D
Reasumując - ostatnia być może wyprawę na pstrąga w tym sezonie , za sponsorowali mi darczyńcy w osobach Jacka , Toma , Jurka - DZIĘKUJE koledzy , za wszystkie info / tu specjalne podziękowania dla Krzysia /Krzysztof Drozd / i Len Harris :D / , telefony i wspólnie spędzony czas na rybach - DZIĘKI PANOWIE i See You next season !!!!
Do przyszłego sezony Andrzej Jedynak