WĘDKARZE PROTESTUJĄ PRZECIWKO OGRANICZENIOM ŁOWIENIU RYB W MARTWEJ WIŚLE

Odpowiadając na apel naszych czytelników, o prośbie nagłośnieniu problemu wędkarzy na pomorzu, postanowiliśmy sprostać ich oczekiwaniom i przyjrzeć się z bliższa ich problemowi. Zobaczmy zatem o co tak naprawdę chodzi, lub inaczej komu to przeszkadza i dlaczego powstał ten zakaz. Czy wędkarze łowiący na Martwej Wiśle naruszają interes Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Dlaczego pod przykrywką kłusownictwa, powstał ten zakaz, a może to zwykła bitwa o "ryby" pomiędzy Rybakami i wędkarzami.



Łowienie ryb w Martwej Wiśle w godzinach od 17 do 7 rano jest zabronione, a złamanie zakazu grozi karą nawet do 500 złotych. Przeciwko wprowadzonym ograniczeniom protestują wędkarze, którzy uważają, że traktuje się ich jak kłusowników, a tłumaczenia Inspektoratu Rybołówstwa w Gdyni, odpowiadającego za wykonywanie przepisów - zupełnie nie przekonują.



Gdańsk Nowy Port i ujście Martwej Wisły do Zatoki, to jedno z ulubionych miejsc do wędkowania. Ryba "bierze", co w smak wędkarzom, ale już niekoniecznie państwowym służbom. Te, a konkretnie Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, zabroniło, bowiem łowienia w godzinach od 17 do 7 rano. Ryby w ujściu Martwej Wisły nie zimują - przekonują wędkarze, w których uderzają ministerialne przepisy.



Przepisy, obowiązujące od 15 września. Zakaz łowienia w godzinach wieczornych dotyczy morskich wód wewnętrznych. W przypadku Gdańska w grę wchodzi Martwa Wisła i Motława. Do Zielonego Mostu. Za nim są już - według urzędniczej terminologii - wody śródlądowe. Policjanci sprawdzą też, czy wędkarze stosują dozwoloną liczbę haczyków. Według danych Inspektoratu Rybołówstwa w Gdyni, rekreacyjnie z nabrzeży Martwej Wisły wędkuje blisko 1500 wędkarstwa.



Reasumując:
Po głębszym przeanalizowaniu sytuacji, wydaje mi się, że przepis ten powstał pod naciskiem firm ( gospodarstw rybackich) jednak brak nam na ten temat jakichkolwiek dowodów, sytuacja w praktyce wygląda w ten sposób, że to rybacy na tym zakazie najwięcej zyskują. Nie od dziś wiadomo że rybacy i wędkarze za sobą nie przepadają. Ale czy te kilka śledzi, szprotek i okoni są aż tyle warte? Szkoda że, nikt nie pomyślał o wędkarzach, którym w ten sposób odbiera się radość czerpaną z pasji do wędkarstwa. Miejmy nadzieje że odpowiednie władze dojdą do wniosku, że przepis ten nikomu nie służy i wkrótce go uchylą.

źródło: TVP 3 Gdańsk

Paweł Więcław

Więcej na ten temat w materiale video TVP