Zacznę od cytatu ;) - " Wypijmy za błędy"

Było ich podczas tego wyjazdu i przed nim , bardzo dużo w moim wykonaniu . Co 'zaowocowało" nie najlepszymi wspomnieniami jakie będę miał z tego weekendu. Po pierwsze zapłaciłem frycowe za mój " very , very poor" angielski :( - wiedziałem , ze w środę przechodziły burze nad Labiryntem , ale juz nie "dosłyszałem" ;) , ze to są nawałnice . Następny nie fart - w czasie jak dzwonił do ,mnie w piątek wieczorem Jurek / Jerzy Kucharczyk / ja odsypiałem wstawionych 12 okien i 3 entry odory i nie odebrałem połączenia - dalej sie łudziłem ze na lewej stronie Labiryntu nie będzie aż tak źle- błąd :(



Rano o 3:00 wysłałem Jurkowi i Jackowi / Jacek Gawlinski / sms-a , ze startuje do Labiryntu i czekałem na sygnał od nich. Chłopaki zadzwonili w momencie jak juz szarpało mi siecią , minąłem wtedy juz szczyty i zjeżdżałem w dolinę i za nic nie mogliśmy sie połączyć. Wiedząc z piątkowych relacji na FB , ze Jurek z Jackiem są po mniej przeze mnie lubianej prawej stronie Labiryntu , cięglem uparcie na lewa stronę . Nawet fakt , ze chłopaki zmienili plany ,bo przecież wiedziałem od Jacka , ze planują obrabiać Choinkowa na początek , zbagatelizowałem:(. Błąd ! A najlepiej sprawę opisał krotko Len Harris - "bridges in southern vernon county really took some serious damage during last floods....they will need repair...many streams were devastated...looked like bomb went off. after and before photo "



Wygląda na to, że łowiłem na poligonie , pare godzin po ćwiczeniach.

Mając przejechane ponad 300 km, postanowiłem spróbować połowic w takich warunkach jakie zastałem i tu kolejny błąd sie kłania :P - podczas czwartkowej rozmowy z Jackiem usłyszałem od niego , ze bez gumowych ząbek w tym czasie nie ma co nad woda sie pokazywać - pomyślałem mam 3 w pudelku jest OK . Niestety - strumienie po "bombardowaniu" jak pisze Len , były pełne nowych zaczepów . Dość jak napisze, że urwałem więcej przynęt w ten jeden wyjazd niż złowiłem ryb :(. Ząbki mi "wyszły" tak po pol godziny. Na Harrisowej Strudze wytrzymałem do 13:00 i wyłuskałem z "błota" 4 pstrążki , kilka puknięć i spadów - tradycja :D . Po lunchu zajrzałem na dwa najbliższe strumienie , gdzie warunki okazały sie jeszcze gorsze - obrałem jeden słuszny w tym dniu kierunek North i wylądowałem na Strumieniu Pod Orłami / po cichu liczyłem , ze jakiś taczek siadzie i mi życie osłodzi - ale to , to teraz juz domena Mary ;) :D / Do łapałem pare pizdunow na jeszcze nie do końca klarownej wodzie i nastał czas powrotu do domu .



Dotarłem w końcu do miejsca , gdzie złapałem zasięg , zajrzałem w telefon i chcielibyście zobaczyć moja mine :P - Krzys /Krzysztof Drozd / czy TY serca nie masz ? ;) :D - Gratulacje MISTRZU !!!! Ledwo zacząłem sie uspokając a tu wszedł sms od Jacka - " 53 , 50 . 46 cm " - no ludzie ręce i nogi opadają - a nikt sie nad starszym nie ulituje ;) :D . Oczywiście to żarty - ale i mój kolejny błąd , nie bardzo lubię prawa stronę Labiryntu - chyba czas zmienić zdanie i przyjrzeć sie jej bliżej . :P



Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytajacych a specjalne podziekowania przesylam dla czytelnikow Rybomania .pl i panow Paweł Więcław i Patryk Teraźniewski . Hejka i do nastepnej - miejmy nadzieje ,ze bardziej udanej juz wyprawy !!!!! :D