Pstrągowe wędkowanie z Andrzejem :)

Miałem dziś dzień wolny - to jak mogłem go spędzić ? - oczywiście tylko w Labiryncie ;) :D . I choc zapowiadano kiepska jak na pstrąga pogodę , wiedziałem , ze Harrisowa Struga będzie łaskawa :D . Niestety aurę tej wiosny mamy taka , ze o łowieniu na Choinkowej , Strumieniu Trolii a nawet na Strudze Pod Orłami trzeba zapomnieć - no chyba, że ktoś blisko mieszka to może trafić dzień w tygodniu - ja naprawdę dobrze na tych strumieniach nie połowiłem juz prawie rok. I dzisiejszy poranek przywitał mnie przelotnymi deszczami , a pierwsze mijane strumienie nie napawały optymizmem - jedyna nadzieja to Harrisowa , ale z obowiązku wstąpiłem po drodze na dolny odcinek Turkusowej , woda była juz brudna , wiec w "cywilkach" wykonałem tylko rzuty kontrolne pod mostem i o dziwo pokazał sie pstrążek , który nie trafił.



Trzeba spróbować na tej brudnej wodzie - pomyślałem - wiedząc , ze na tym odcinku można liczyć na trochę większą rybę - a mam ciągle zaległości w dokładnym obłowieniu tego strumienia - przede wszystkim za sprawa pogody. Już podczas tych pierwszych rzutów i podczas przebierania , zaczęły mi sie dawać we znaki wszelakiej maści owady - komary , jakieś meszki , muchy - ale papieros dal sobie z nimi rade w tym momencie chyba jedyna zaleta tego nałogu.



Niestety z każda chwila sytuacja z natrętnymi owadami stawała sie nie do zniesienia - nie łowie pierwszy rok , takiego Sajgonu , nie widziałem jeszcze :( - po dzisiejszym dniu mam szyje jak indyk korale ( - w ostatniej chwili przypomniałem sobie , ze mam jakaś chustę w bagażniku i paczkę papierosów , które zamoczyłem kiedyś , jak wpadłem do wody :P - z Turkusowej sie ewakuowałem po 40 minutach łowienia - juz mi przeszło przez głowę , żeby wracać do domu , ale nie ze mną te numery ;) - chusta , dodatkowa paczka fajek , dokładniejszy oprysk Off-em i tzw "długa " na Harrisowa - tam prawie , ze boisko , dolina , wiec ciągle przeciągi - będzie lepiej, myślałem - było tylko trochę lepiej - niestety. Żeby moc wykonać rzut , kontrolować ściąganie - musiałem fajkę od fajki odpalać , aż mi sie zrobiło słabo w pewnym momencie. Decydując sie tu dziś łowić wiedziałem , ze trudno będzie o 20 -sto calowego pstrąga . To fajna woda bo w miarę czysta , z łatwym dojściem - niestety to górny odcinek zamieszkały przez "pizduny" - ale liczy sie fan.



Dzień skończyłem mając wyciągniętych do reki ok 40 pstrążków a "zastępca ministra" :D , tej wyprawy został pstrążek w wymiarze 17,5 ". O godzinie - dla mnie nie całkiem normalnej :D - czyli o 4pm /16 -ta / w ostatniej chwili wskoczyłem do auta i rozpętało sie piekło - gradobicie , porywisty wiatr - wycieraczki nie nadarzały. Szczęśliwie dotarłem do domu i mogłem Wam to wszystko opisać. Pozdrawiam tradycyjnie wszystkich czytających - do następnej relacji Panie i Panowie.



P.S. Naprawdę dziś działały tylko obrotówki "Panther Martin" - nie działo sie nic na woblerach , od gumek odbijały :( inne obrotówki tez na zero :( - cały dzień jeden rodzaj przynęty robił robotę :D